Wprawdzie w czasie nowicjatu rzadko wyjeżdżamy poza Kalwarię, jednak od tej reguły zdarzają się wyjątki. Na przełomie czerwca i lipca ruszyliśmy w pięciodniową wycieczkę nowicjacką, w czasie której odwiedziliśmy liczne klasztory naszych braci oraz sióstr klarysek, wypiliśmy mnóstwo kawy i zjedliśmy jeszcze więcej upieczonego życzliwymi rękoma ciasta.
W trasę wyruszyliśmy we wtorek z samego rana. Pierwszym przystankiem był klasztor w Sanoku, gdzie trafiliśmy akurat na czas przekazywania posługi gwardiana. Po krośnieńskim kościele i klasztorze oprowadził nas tamtejszy przełożony, o. Krzysztof. W Jaśle przewodnikiem był nam o. Jerzy, a pyszny obiad zjedliśmy w rodzinnej “dziupli” o. Dariusza. Następnym punktem podróży był pierwszy na naszej trasie klasztor sióstr – Stary Sącz. Wreszcie po Eucharystii w Lubomierzu dotarliśmy na noc do naszego klasztoru w Rychwałdzie.
Po bardzo intensywnym pierwszym dniu wycieczki drugi zaczęliśmy od Mszy świętej i zwiedzania sanktuarium w Rychwałdzie. Oprowadził nas o. Piotr, który już w sierpniu dołączy do kalwaryjskiej wspólnoty klasztornej. Z Rychwałdu przez Siepraw – rodzinną miejscowość br. Dawida – pojechaliśmy do Krakowa, gdzie wzięte zostały z nas wymiary na habity, które dostaniemy przed pierwszymi ślubami. Kolejnym przystankiem były Harmęże, skąd pochodzi br. Bartłomiej. Po Eucharystii i nabożeństwie czerwcowym o. Piotr pokazał nam wystawę prac byłego więźnia obozu Auschwitz, Mariana Kołodzieja. Na noc zatrzymaliśmy się w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu, gdzie jeszcze przez chwilę mogliśmy uczestniczyć w kończącym się czuwaniu młodzieżowym.
Nazajutrz po Mszy świętej i zwiedzaniu kościoła wyjechaliśmy w stronę duchowej stolicy Polski. Na Jasnej Górze mieliśmy chwilę czasu dla siebie. Z Częstochowy udaliśmy się w odwiedziny do braci w Smardzewicach – tam znajduje się nowicjat prowincji gdańskiej oraz warszawskiej. Znalazł się tam czas na wspólną modlitwę, rekreację oraz zapiekankę. Wieczorem dotarliśmy do Niepokalanowa; znajdujący się wśród nas kibice mieli jeszcze możliwość obejrzenia ostatniego w tych mistrzostwach meczu polskiej reprezentacji.
Piątkowe przedpołudnie było przeznaczone na poznanie Niepokalanowa – “dziecka” św. Maksymiliana Marii Kolbego. Po Eucharystii w szpitaliku udaliśmy się za przewodem o. Zbigniewa Deryło, który przybliżał nam ducha św. Maksymiliana. Odwiedziliśmy starszych braci w infirmerii, zobaczyliśmy wielki refektarz, ule, sad, celę Założyciela, jednostkę straży pożarnej, radio oraz figurkę Niepokalanej, od której św. Maksymilian rozpoczął budowę tego miejsca. Zwiedzanie zakończyliśmy wizytą w bazylice oraz pospiesznymi odwiedzinami w muzeum. Tego samego dnia byliśmy jeszcze w dwóch zaprzyjaźnionych klasztorach sióstr klarysek – w Miedniewicach oraz Skaryszewie, gdzie wypadło nam nocować.
Po porannej Mszy świętej pożegnaliśmy skaryszewskie klaryski i ruszyliśmy w dalszą drogę. Przewodnikiem po Chęcinach był świetnie nam znany o. Tadeusz, który ledwie tydzień wcześniej przeprowadził się tam z Kalwarii, ale już zdążył poznać historię naszego klasztoru na kielecczyźnie. Kolejnym przystankiem był Sandomierz i tamtejsze siostry klaryski. Tam czekała nas niespodzianka – klasztor wciąż jest w budowie, nie została w nim jeszcze założona klauzura i tym razem od sióstr nie dzieliła nas krata. Ostatnie odwiedzone przez nas miejsce to klasztor w Sitańcu, gdzie również żyją siostry klaryski. Około dziesiątej wieczorem, zmęczeni, najedzeni i radośni powróciliśmy do Kalwarii.
Wyświetleń: 325